Translate

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 5

Zgodnie z zaleceniami Chrisa,usmiechalam sie i wyluzowalam.Pozowalam fotografom i machalam fanom.Nadszedl czas na najtrudniejsza,najbardziej nieprzewidywalna czesc-udzielanie wywiadu.
Kiedy uslyszalam pierwsze pytanie serce przyspieszylo.Brzmialo ono "Czy podoba ci sie popularnosc?" Odpowiedzialam,ze tak naprawde dopiero zaczynam i ze nie umiem odpowiedziec na to pytanie.Nastepne pytanie mnie uspokoilo "Kim jest twoj idol?" " Och,to proste.Oczywiscie, Justin Bieber.Bardzo chcialabym go poznac,jednak nie wiem,czy kiedykolwiek mi sie uda".Potem odpowiedzialam na kilka nastepnych pytan i na znak Chrisa pozegnalam sie,posylajac calusa i weszlam do budynku.Bylam z siebie zadowolona.
-Dobra robota!-pochwalil mnie Chris
-Dzieki-odpowiedzialam caly czas oszolomiona
Po tej krotkiej rozmowie objelam mame i tate i weszlismy do sali,gdzie rozlegly sie gromkie brawa.Usmiechnelam sie i zajelam swoje miejsce obok mojego partnera z filmu Michaela i...Justina Biebera!!!!Nie moglam w to uwierzyc,siedzialam jak zamurowana,kiedy on poslal mi ten swoj idealny usmiech i powiedzial:
-Hej Ellie,jestem Justin.
-Wiem,kim jestes...Po prostu nie moge uwierzyc,ze siedziesz kolo mnie i za chwile obejrzysz film ze mna w roli glownej.
-Nie moglem opuscic takiego wydarzenia.Slyszalem,ze jestes wielkim objawieniem-zarumienilam sie-no i jestes taka sliczna.
JUSTIN BIEBER POWIEDZIAL,ZE JESTEM SLICZNA!!!
Chwile patrzylam na niego bez ruchu,ale stwierdzilam,ze musze sie uspokoic i byc naturalna.
-Jeju...dziekuje,nie wiem co powiedziec.To dla mnie bardzo duzy komplement.Moje kolejne marzenie wlasnie sie spelnilo...
-Och...czyli jestes Belieberka...-byl zdziwiony,ale usmiechal sie caly czas.
-Hmm...no tak...-bylam zmieszana.
-To cudownie,ze doceniasz moja prace.Teraz ja chce zobaczyc,jak ty sobie radzisz.-puscil mi oko i od tej pory juz nic nie mowilismy,bo zaczal sie film .
W trakcie jego trwania obserwowalam Justina.Caly czas sie usmiechal.Kiedy pojawily sie napisy koncowe,zapalily sie swiatla i rozlegly sie gromkie brawa.Bylam z siebie bardzo zadowolona.To chyba znaczylo,ze im Sie podobalo.Wszyscy zaczeli kierowac sie do wyjscia,a nastepnie po schodach na gore,gdzie mial odbywac sie bankiet.Postanowilam isc w ich slady.
-Hmm to do zobaczenia na gorze-powiedzialam
-Do zobaczenia-Justin poslal mi swoj lobuzerski usmiech,na co prawie sie rozplynelam.On byl taki perfekcyjny...
Z otepienia wyrwal mnie glos Michaela,ktory mowil,ze poradzilismy sobie swietnie.Usciskalismy sie i pobieglismy na gore,gdzie po raz kolejny powitaly nas oklaski i wiwaty.Zaraz po tym przytulilam rodzicow,ktorzy ze lzami w oczach mi gratulowali. 

3 komentarze:

  1. O matko taki fajny pomysły i go zepsułaś tym że jej idolem jest Justin...Nie lubie czytać opowiadań gdzie głównej bohaterki idolem jest JB...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki byl moj zamysl,jezeli Ci sie nie podoba,po prostu nie czytaj.Chcialam,zeby tak bylo.

      Usuń
  2. To była jej wizja, bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń