Translate

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 36

Nastepnego dnia konczylismy scene:
-To...nic waznego. Jakos sobie poradze.- wybelkotalam do mojej filmowej przyjaciolki.
-Nie, Van. Nie dasz rady.- powiedziala aktorka.
-Spence, daj juz spokoj. Nie mozemy odwrocic tego, co sie stalo.- obraz rozmazywal mi sie przed oczami.
-Masz...
Nie uslyszalam koncowki zdania, ktore zaczela. Przymknelam oczy i pomasowalam skronie. To nie pomoglo. Oparlam sie o pierwsza lepsza rzecz, na ktora natrafilam.
-Ellie!- slyszalam przytlumione glosy, jakby za szklana szyba.
Poczulam czyjes silne rece na ramieniu, zanim zupelnie odplynelam.
--------
Otworzylam oczy i szybko sie podnioslam. Zobaczylam, ze leze w karetce, a sanitariusze wymieniaja porozumiewawcze spojrzenia. Jeden z nich powiedzial:
-Dzien dobry, panno Rogers. Zaslablas.
-Tak, wiem. To tylko zwykle zmeczenie.- wymamrotalam, podnoszac dlonie do czola.
-Musimy to sprawdzic i dlatego zabieramy cie do szpitala.
Jeknelam. Nienawidzilam szpitali. Mialam ich juz serdecznie dosc po ostatnim wypadku.
-Na dlugo?
Mezczyzna spojrzal na mnie wyrozumiale i odparl:
-Jezeli wszystko pojdzie dobrze, moze nawet juz dzis bedzie pani w domu.
Pokiwalam glowa i przymknelam oczy. Dalej jechalismy w milczeniu. Kilkanascie minut pozniej dojechalismy do szpitala. Chcialam wstac, kiedy jeden z lekarzy poslal mi karcace spojrzenie. Dalam wiec sobie z tym spokoj i pozwolilam wyniesc im mnie na noszach. Weszlismy do duzego budynku i przechodzac przez ciag korytarzy, wreszcie weszlismy do gabinetu, w ktorym bylam ostatnio. Mezczyzni polozyli mnie na stylowej kozetce i opuscili pomieszczenie, zostawiajac mnie sama z moim prywatnym lekarzem, panem Thomasem. Podnioslam sie lekko i poslalam mu slaby usmiech. Ten usmiechnal sie do mnie promiennie i powiedzial:
-Dzien dobry, Ellie.
-Dzien dobry.
-Przeciez wiesz, ze mialas odpoczywac? Jestes przemeczona, co niewatpliwie zle wplywa na twoj mlody organizm.
-Wie pan, jak to jest... Poza tym juz tylko tydzien zdjec.
Obserwowalam, jak mezczyzna mierzy mi cisnienie. Po chwili odparl:
-Tydzien, ktory spedzisz w domu, odpoczywajac.
-Ale prosze pana!- podnioslam glos oburzona.
-Masz niskie cisnienie.- spojrzal mi prosto w oczy- Zdrowie to cos, o co trzeba dbac, Ellie. Tego nie kupisz. Jestes mloda, wspaniala dziewczyna. Podejrzewam, ze nie tylko ja nie chcialbym, zeby cos ci sie stalo.
Pokiwalam glowa myslac o rodzicach, Elliners i Justinie.
-Dobrze.- przyznalam ze skrucha w glosie.
Lekarz usiadl za biurkiem i wykonal telefon. Chwile pozniej do pokoju weszla pielegniarka, ktora zaprowadzila mnie na badanie krwi. Kolejna okropna rzecz. Na szczescie jakos sobie poradzilam. Kiedy ustalilam juz z panem Thomasem godziny i dawki przyjmowanych lekow, wyjelam telefon, ktory na szczescie ktos mi spakowal i odblokowalam go. Szeroko otworzylam oczy, gdy zobaczylam 47 powiadomien. Szybko zaczelam je przegladac. Ponad polowa z nich byla od rodzicow. Pozostale to nieodebrane polaczenia i wiadomosci od Chrisa, obsady i Justina. Przeczytalam wszystkie smsy i postanowilam zadzwonic najpierw do rodzicow. Po jednym sygnale uslyszalam rozgoraczkowana mame:
-Ellie, dziecko! Tak strasznie sie martwilismy! Jak sie czujesz?
-Czuje sie dobrze, to przez zmeczenie. Naprawde, nie musicie sie martwic.
-Nie musimy sie martwic?! Ty chyba sobie zartujesz, jestesmy w drodze na lotnisko. Powinnismy byc u ciebie jutro.
-Dobrze, do zobaczenia.
Rozlaczylam sie i wybralam kolejny numer. Tym razem rozmawialam z Chrisem. Wytlumaczylam mu, ze juz wszystko w porzadku i zeby sie nie przejmowal. Na szczescie, on zareagowal inaczej niz mama. Powiedzial, ze najwazniejsze to, zebym teraz odpoczywala. Kiedy skonczylam te rozmowe, zadzwonilam do Justina, ktory odebral po dwoch sygnalach:
-Hej, skarbie. Co u ciebie?- zapytal spokojnie.
Stwierdzilam, ze o niczym nie wie.
-Kochanie, jestem w szpitalu. Moglbys po mnie przyjechac?- powiedzialam lagodnie.
-W szpitalu?- w jego glosie slychac bylo narastajace zdenerwowanie.- Ellie, co sie stalo?
-Opowiem ci, jak po mnie przyjedziesz. Bo przyjedziesz, prawda?
-Oczywiscie, ze tak.- uslyszalam dzwiek zapalanego silnika.- W ktorym szpitalu jestes?
-Swietej Marii. Na oddziale interny.
-Juz jade. Trzymaj sie, El.
Po tych slowach rozlaczyl sie, a ja rozejrzalam sie po gabinecie doktora Thomasa. Pelno w nim bylo plakatow informujacych o zasadach zdrowego odzywiania. Coz, musze przyznac, ze odzywiam sie nieregularnie i niezdrowo. Na biurku mezczyzny, zobaczylam kilka plikow ulotek. Poniewaz bylam sama, postanowilam wziac po jednej i zaczac czytac. Pierwsza informowala o bezplatnym oddawanniu krwi. Szybko odlozylam ja na bok. Druga takze mi nie odpowiadala. Dopiero nastepna mnie zaciekawila. Jej tytul mowil "Zbiorka darow dla dzieci z domu dziecka. Szukamy wolontariuszy chetnych do pomocy tym, ktorzy naprawde tego potrzebuja.". Usmiechnelam sie i wlozylam ja do torby, majac zamiar im pomoc. Kilka nastepnych bylo o nowotworach, co takze niezbyt mnie fascynowalo. Usiadlam wiec wygodniej na kozetce i wyjelam telefon, zeby odpisac na wiadomosci. Wyslalam kilka o tresci wskazujacej na to, ze czuje sie dobrze. Chowalam telefon do kieszonki, gdy ktos wszedl do gabinetu. Podnioslam wzrok i zobaczylam Justina. Usmiechnelam sie do niego promiennie, na co on tez odpowiedzial mi usmiechem. Byl ubrany w czarne spodnie z dluzszym krokiem i czerwony T-shirt. Wstalam, a on przytulil mnie mocno.
-Co sie stalo, skarbie?- wymruczal mi we wlosy.
-Zaslablam, to wszystko.
Puscil mnie, ale ujal moja reke i powiedzial:
-Za duzo pracujesz.
Przewrocilam oczami i wzielam torbe z kozetki.
-Mozemy juz isc?- zapytalam.
-Oczywiscie.- szybko powiedzial i wyszlismy trzymajac sie za rece. Widzialam, ze personel patrzy na to ze zdziwieniem. Wolna reka zakrylam usta, zeby nie widzieli mojego usmiechu. -Do widzenia.- pozegnalam sie z panem Thomasem, ktorego spotkalam na korytarzu.
-Do...- przerwal, gdy zobaczyl nasze zlaczone rece. Po kilku sekundach dokonczyl- Do widzenia, do widzenia.
Przeszlismy przez duze szklane drzwi na zewnatrz. Z zaskoczeniem stwierdzilam, ze Lamborghini Justina stoi prawie pod wejsciem. Spojrzalam na niego nie kryjac rozbawienia.
-No co?- wzruszyl ramionami.
-Nic moj mistrzu parkowania.
Wspielam sie na palce, by pocalowac go w policzek. Rozesmial sie i otworzyl mi drzwi do samochodu. Wsiadlam, a on chwile po mnie. Przekrecil kluczyki w stacyjce i zapytal:
-Jak to sie stalo?
-Gralismy scene i nagle zaczelo mi sie krecic w glowie. Obrazy sie zamazywaly, dzwiek rozplywal. Nagle poczulam czyjes rece na ramieniu i zaslablam. Tak to chyba bylo.
Lekko musnal moja dlon. Dalej jechalismy w milczeniu. Po okolo dwudziestu minutach stanelismy na podjezdzie pod moim domem. Wysiedlismy i udalismy sie pod drzwi. Otworzylam je i weszlismy do srodka. Tam zrobilam nam herbaty i usiedlismy na wygodnej kanapie.
-Jutro nagrywam ostatnia piosenke z plyty.- oznajmil powoli saczac napoj.
-Wlasnie. Przez to wszystko nawet nie wiem o czym one sa.- powiedzialam parzac sobie jezyk.
-Glownie o nas. Wait a minute juz znasz. Oprocz tego nagralem trzynascie innych, z czego jedenascie znajdzie sie na nowej plycie.
Pokiwalam glowa i wzielam lyk goracej cieczy, zanim zapytalam:
-Wszystkie sa smutne?
-Jasne, ze nie. Jest pare naprawde wesolych. Niektore nawet oparte na naszych doswiadczeniach na przyklad z wyspy.- puscil mi oko. Zarumienilam sie, a nastepnie smutno powiedzialam:
-Caly tydzien mam odpoczywac.
-Wow, to sporo. Kiedy skonczycie zdjecia?
-Nie mam pojecia.- wzruszylam ramionami. Chlopak przysunal sie blizej i wymruczal mi w szyje:
-Wiec mamy duzo czasu dla siebie.
Odsunelam sie lekko tym samym zmuszajac go do spojrzenia na mnie. Patrzylam na niego surowym wzrokiem, a on lekko zmieszany uniosl rece w obronnym gescie. Po chwili rozesmialam sie i zlaczylam nasze usta w cudownym pocalunku.
---------
OCZAMI JUSTINA
Obudzil mnie straszny halas. Na poczatku zakrylem uszy poduszka i postanowilem spac dalej, ale po jakims czasie dzwiek stawal sie glosniejszy. Zaspany spojrzalem na Ellie, ktora slodko spala. Usmiechnalem sie slabo, przeczesalem wlosy i zszedlem po schodach na dol. Stwierdzilem, ze halas dobiega z wejscia. Podszedlem do drzwi i otworzylem je. Rozszerzylem oczy w przerazeniu, kiedy zobaczylem dwie calkiem znajome twarze patrzace na mnie nierozumiejacym wzrokiem.
¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬
Mamy 36. Powiem Wam, że mi smutno, no albo mnie olewacie albo nie kochacie ;ccc Chodzi mianowicie o to:
1)Tłumaczę fanfiction z Justinem '7 weeks to fall in love' i nadal nie wiem, czy jest sens i czy ktoś będzie czytał.
2)Nie powiedzieliście mi, czy podoba Wam się nowy wygląd bloga (dzięki twitter) <3.
3)Follownij i obserwuj tweety
naszej Ellie
naszego Justina
4)Podoba Wam się rozdział?
aha i jeszcze jedna sprawa, dość dla mnie ważna:
jestem autorką tego opowiadania, nie tłumaczką
Kocham Was i dlatego *fanfary cnie*
20 komentarzy=nowy rozdział
<3                

czwartek, 25 lipca 2013

Kto czyta?

Chcę sprawdzić, kto czyta, bo ostatnio około 10 osób napisało mi, że czyta, a ja nawet o tym nie wiedziałam. Podpisujcie się nazwą z twittera czy czymkolwiek.

Druga sprawa:
Nasi bohaterowie mają już swoje konta na twitterze:
follownij naszą Ellie @EllieRogersML
follownij naszego Justina @JustinBieberML_

Trzecia sprawa:
Co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? Wygląda on tak dzięki wspaniałej @your_shawty_jus <3 Dziękuję, że znosilaś moje narzekanie ;3

Czwarta sprawa:
Założyłam bloga z tłumaczeniem '7 weeks to fall in love'. Jeśli chcecie link, napiszcie do mnie na twitterze.

Jeszcze trochę komentarzy Wam zostało ;D kocham Was <3

wtorek, 23 lipca 2013

Chyba Wam się spodoba :)

Od dłuższego czasu myslałam, żeby założyć naszym bohaterom konto na twitterze. Mamy już Ellie. Czy jest jakaś osoba, która chciałaby być Justinem?;) piszcie na twitterze x

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 35

"Pojechalem na wywiad. Kocham cie, ksiezniczko."- tak brzmiala tresc karteczki, ktora znalazlam na lodowce. Wiedzac, ze juz pozno, ubralam sie i pojechalam do domu, gdzie szybko wykapalam sie i ubralam. Tym razem w krotkie spodenki i bluze. Udalam sie na plan, skad wyszlam po osmiu godzinach. Cieszylam sie, ze zostal juz tylko tydzien zdjec. Bylam naprawde zmeczona. W obawie o moje zdrowie, zaraz po pracy udalam sie do prywatnego lekarza. Na szczescie, wszystko bylo dobrze. Musialam porozmawiac z Justinem o swietach. W koncu to juz za dwa tygodnie. Nagle jak na zawolanie zadzwonil. Byl zdenerwowany:
-Dlaczego mi nie powiedzialas, ze sie zle czujesz?
-Nie chcialam cie martwic. A tak w ogole to skad o tym wiesz?
-Paparazzi cie zlapali. Twoje zdjecia sa na instagramie TMZ.
Jeknelam.
-Kochanie, chcialbym wiedziec, jezeli cos nie tak. Co ci powiedzial lekarz?
-To tylko zwykle przemeczenie.
Wlalam mleko do kawy i usiadlam na kanapie.
-Mam nadzieje, ze nie pijesz kawy?
Skad on to wszystko wiedzial?
-Oczywiscie, ze nie.
Polozylam kubek na stoiku.
-Bede za 5 minut- uslyszalam i zanim zdazylam cos odpowiedziec chlopak sie rozlaczyl. Westchnelam i mimowolnie sie usmiechnelam. To slodkie, ze sie tak o mnie troszczyl. Ulozylam sie wygodniej i otworzylam laptopa. Weszlam na twittera i odpisalam fanom na kilka tweetow. Takie jak "@ellierogers nigdy mnie nie zauwazy" "@ellierogers dajesz mi wiare w siebie.dziekuje x" byly moja codziennoscia. Kochalam moich fanow. Balam sie, ze poswiecam im za malo uwagi. Powinnam zorganizowac im jakies spotkanie. Pokazac, ze dbam. Z rozmyslan wyrwal mnie dzwonek do drzwi. Podnioslam sie i otworzylam je, a po chwili trwalam juz w objeciach Justina. Trzymajac sie za rece przeszlismy do salonu.
-Wiesz, ze duzo Beliebers jest takze Elliners? Slyszalas o Jellie shippers?
Zasmialam sie i pokiwalam glowa. On scisnal moja reke z czuloscia.
-Za dwa tygodnie wyjezdzam do Londynu.
Spuscil wzrok i przyznal:
-Chcialem, zebys pojechala ze mna i mama do Kanady. Swieta mielismy spedzic z tata.
-Musze jechac do Londynu. Tak dlugo nie widzialam rodzicow...i musze pomoc Liz w przygotowaniach do slubu.
-Rozumiem. To znaczy, ze nie zobaczymy sie przez dwa tygodnie?
-Niestety, ale wracam na Sylwestra.
-W takim razie przychodzisz do mnie.- objal mnie, a ja polozylam glowe na jego ramieniu- Wielka impreza.
-No nie wiem.- zachichotalam i udalam strach- Boje sie tych twoich wielkich imprez.
-Nie przesadzaj. Masz mnie, ksiezniczko.
Oboje sie rozesmialismy, gdy dostalam smsa. Przesunelam palcem po telefonie, aby go odblokowac i udalam, ze zaslaniam go, zeby chlopak nie mogl przeczytac wiadomosci. "Jezeli sie zgodzisz, to jutro nie pojedziesz na plan tylko do Ellen na wywiad. Zalezy jej." Pisnelam i odpisalam, ze oczywiscie moge jechac na wywiad. Justin patrzyl na mnie zdezorientowany. Wytlumaczylam mu o co chodzi. Bylam zdziwiona, gdy prychnal i powiedzial:
-Ja bylem u niej kilka razy.
Spuscilam glowe i zaczelam bawic sie rabkiem bluzki.
-Ja nie. Moglbys cieszyc sie razem ze mna, zamiast patrzec na mnie z gory? Nie czuje sie z tym dobrze.- przyznalam z uraza. Objal mnie mocniej i powiedzial:
-Skarbie.- przeciagnal a.
-Tak, byles slawny, kiedy ja chodzilam do szkoly i sluchalam "Never say never" miliony razy na przerwach. Ty byles na Hawajach z Selena, podczas gdy ja ciezko pracowalam, zeby wyjechac do Stratford i zobaczyc schody pod Avon Theatre. Tam, gdzie wszystko sie zaczelo.- spojrzalam na niego. Byl wyraznie w szoku. Kontynuowalam- Teraz osoba, ktorej plakaty byly dla mnie swietoscia, ktorej glos rozpoczynal i konczyl kazdy moj dzien lezy kolo mnie i nazywa mnie "skarbem".
-Ellie...
-Tak naprawde jestem tylko dziewczyna, ktorej sie poszczescilo. Zwykla dziewczyna. Jedna z milionow Belieberek, dla ktorej jestes sensem zycia. Nie masz pojecia, ile dziewczyn mnie nienawidzi za to, ze z toba jestem. Za to, ze osiagnelam cos, do czego one wszystkie dazyly.- po moim policzku poplynela lza. Tak naprawde dopiero teraz zdalam sobie z tego wszystkiego sprawe.
-Kochanie, nie placz.- uslyszalam pocieszajacy glos mojego chlopaka- Tak, to prawda. Masz cos, czego pragnie 40 milionow dziewczyn, ale to czyni cie tym bardziej wyjatkowa. A jesli ktoras z moich Beliebers cie obrazi, to znaczy, ze nie chce mojego szczescia, a to z kolei znaczy, ze nie byla prawdziwa Belieber.
Spojrzalam na niego oczami pelnymi lez i widzac lagodnosc na jego twarzy, usmiechnelam sie.
-Przepraszam, za to z Ellen.- mruknal.
-Nic nie szkodzi.- wtulilam sie w niego moczac mu koszulke. Po chwili milczenia ozywilam sie
-W co mam sie ubrac?
-W cos sexy.- powiedzial Justin i mrugnal do mnie. Przewrocilam oczami i zadzwonilam do Katy. Ona powiedziala, ze ma dla mnie cos ladnego. Umowilysmy sie, ze przyjade do pracowni zaraz po wyjsciu z salonu Mirandy, do ktorej zadzwonilam pozniej. Wizazystka umowila sie ze mna o dziesiatej.
-Kiedy ukazuje sie twoja nowa plyta?
-Za pol roku.
Pokiwalam glowa i poprosilam chlopaka, zeby zostal ze mna na noc. Kiedy oboje sie wykapalismy, polozylismy sie na lozku. Wtulilam sie w niego i zasnelam.
-----
Nastepnego dnia zniecierpliwiona jechalam na wywiad do Ellen. Mialam na sobie biala sukienke do polowy uda scisle przylegajaca do ciala. Podobalam sie sobie. " W cos sexy" dzwieczal mi w uszach glos Justina. Hmm, chyba sie udalo. Oparlam policzek o zimna szybe i przymknelam na chwile oczy. Kiedy je otworzylam, wjechalismy na parking pelen fanow. Zaslonilam usta dlonia widzac, ze przyszlo ich tak duzo. Spojrzalam na zegarek. Wskazywal pietnascie po pierwszej. Wywiad mial rozpoczac sie za pietnascie minut. Wbrew zakazom Chrisa i ochrony, otworzylam drzwi i wybieglam do Elliners stojacych za barierkami. Nie powstrzymaly mnie krzyki ochroniarzy. Podeszlam do tlumu i zrobilam mu zdjecie, nastepnie podpisalam kilka autografow i musialam wejsc do budynku. Tam, udalam sie do Ellen, aby porozmawiac z nia chwile przed wywiadem. Przywitala mnie bardzo sympatyczna kobieta. Kilka minut pozniej, oznajmila mi, ze za chwile rozpoczynamy nagranie. Kiedy uslyszalam zapowiedz, weszlam dziarskim krokiem do studia. Powitaly mnie gromkie brawa. Po raz drugi przywitalam sie z Ellen i obie usiadlysmy.
-Na poczatku bardzo chcialabym ci podziekowac, ze tu jestes. Ten wywiad naprawde duzo dla mnie znaczy, a wiem, ze jestes zajeta.
Popatrzylam na nia z niedowierzaniem i z usmiechem na ustach powiedzialam:
-Och, Ellen. Nawet nie wyobrazasz sobie, jakie to dla mnie wyroznienie. Juz jako mala dziewczynka ogladalam twoj program.
-Chcesz mi powiedziec, ze jestem taka stara?- zapytala zartobliwie, na co publicznosc sie zasmiala.
-Jasne, ze nie. Ja po prostu...- lekko spanikowalam, ale kobieta mi przerwala:
-Spokojnie. Tylko zartowalam.
Poslala mi cieply usmiech i plynnie przeszla do nastepnego pytania:
-Co robisz w wolnym czasie? Wiem, ze nie masz go zbyt duzo...
-Najczesciej czytam ksiazki.
Publicznosc rozesmiala sie, a ja popatrzylam na nich i zartobliwie unioslam dlonie w gore i zapytalam:
-No co?
Spojrzalam na Ellen, ktora tez nie kryla sie ze smiechem.
-Nic. Po prostu jestesmy zdziwieni. Wiesz, masz siedemnascie lat, jestes slawna...
-Och, moja slawa mnie nie zmienila.- szybko odparlam.
-Naprawde?- spytala podejrzliwie Ellen.
-Oczywiscie. Caly czas jestem taka sama. Wydaje mi sie, ze otaczam sie ludzmi, ktorzy maja na mnie dobry wplyw.
-Czy twoi rodzice maja duzy wplyw na twoje decyzje?
-Bardzo duzy. Nie zrobie niczego, co mialoby znaczacy wplyw na moje zycie bez ich zgody.
Dziennikarka z uznaniem pokiwala glowa i powiedziala:
-Jednak ostatnio widziano cie na imprezie Justina Biebera. Ten chlopak slynie z ostrych imprez.
-Justin jest moim przyjacielem.- sklamalam.
-Czyzby?- uniosla brwi wysoko w gore.- Przeciez jest wolny...
-Dopiero rozstal sie z Selena.
-Czyli nie wykluczasz powrotu Jellie?- z nadzieja zapytala kobieta.
-Nie wykluczam.- odparlam i szczerze sie usmiechnelam. Po kilku nastepnych pytaniach pozegnalysmy sie, a ja zadowolona z siebie wyszlam do moich Elliners. Podeszlam do barierki i oparlam sie o nia. Ufalam moim fanom. Po raz pierwszy szczerze z nimi porozmawialam.
-Zmienilas cale moje zycie. Dzieki tobie przestalam sie ciac.- mowila jedna dziewczyna. To doprowadzilo mnie do lez. Przytulilam ja i wysluchalam historii innej:
-Jakis czas temu, kiedy bylas z Justinem, uwierzylam, ze i ja moge byc z chlopakiem moich marzen. Teraz jestesmy szczesliwi. Troche mi smutno, ze juz nie jestescie razem.- spuscila wzrok.
-Nie martwcie sie tym. Czuje sie swietnie.- zapewnialam. Kiedy spojrzalam na zegarek, ze zdumieniem odkrylam, ze na rozmowach z fanami spedzialam godzine! Poczulam ogarniajace mnie zmeczenie, wiec pozegnalam sie z nimi tymi slowami: -Kocham was. Dajecie mi sile, dziekuje. Obiecuje, ze kiedys sie jeszcze spotkamy.
W odpowiedzi uslyszalam choralne:
-Kochamy cie, ksiezniczko.
Wsiadlam do samochodu i kiedy ruszyl, przeslalam im calusa. Naprawde kocham tych ludzi.
¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬
Dodalam, bo ponad 20 komentarzy :) Po raz kolejny sprawy (niektore te same):
1)Zajrzyjcie do informowanych. Jesli Was nie ma, piszcie.
2)Promujcie bloga. Chcialabym zyskac nowych czytelnikow :)
3)Zastanawiam sie nad tlumaczeniem '7 weeks to fall in love'-fanfiction z Justinem. Jacys chetni do czytania?
4)Chcielibyscie bohaterow?
5)Moje tlumaczenie 'love will remember' Seleny Gomez http://www.twitlonger.com/show/n_1rldarr
6)Nie bedzie mnie do 21 lipca (jesli nie bedzie tam wifi)
7)Dziekuje wszystkim, ktorzy zyczyli mi milego wyjazdu.
8)Dziekuje Wam, ze mnie motywujecie.


jesli 20 komentarzy przyszlo Wam tak latwo, proponuje:
25 komentarzy=nowy rozdzial
*zla ola*
Nie mozecie miec takich krotkich odstepow w rozdzialach, bo wtedy nie ma prawie zadnych emocji...xd
Podobal Wam sie rozdzial?
Kocham Was

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 34

Otworzylam oczy i od razu sie usmiechnelam widzac spiacego Justina obok mnie. Cicho wyszlam z lozka i udalam sie do lazienki, gdzie umylam sie i ubralam w jeansy i bokserke. Dzis czekal mnie kolejny ciezki dzien na planie. Wlosy spielam wysoko kitke. Nie malowalam sie, wiedzac, ze zrobia to wizazystki. Zeszlam na dol i zaczelam robic sniadanie sobie i Justinowi. Postanowilam usmazyc jajecznice oraz bekon i podac to z tostami i sokiem pomaranczowym. Rozkladalam sztucce, gdy poczulam rece oplatajace mnie w talii i glos mowiacy:
-Dzien dobry, slonce.
Odwrocilam sie i pocalowalam Justina. Nastepnie dokonczylam poprzednia czynnosc, podczas gdy chlopak poszedl do lazienki. Kilka minut pozniej wrocil i razem zjedlismy sniadanie. Pochwalil nawet przyrzadzony przeze mnie posilek.
-Co dzis robisz?- zapytalam wkladajac naczynia do zmywarki.
-Na pewno musze spotkac sie z Selena. Pokiwalam glowa. -Powiem jej, ze wszystko do ciebie wrocilo i ze kocham ciebie.
Objal mnie od tylu i pocalowal w szyje, a nastepnie zaczelismy planowac, w jaki sposob wyjdzie stad niezauwazony.
-To w sumie i tak bez sensu.- mowil- Moj samochod stoi pod twoim domem, a ja chce, zeby caly swiat wiedzial, ze jestes moja.
Przewrocilam oczami i powiedzialam:
-Ale teraz jestes z Selena.- zakreslilam w powietrzu cudzyslow.
-Masz racje. Po prostu wyjde przed toba. Bezceremonialnie omine ewentualnych paparazzi i odjade.
Pokiwalam glowa i poprosilam chlopaka, zeby juz wyszedl. Zrobil smutna mine i mnie objal. Zawiesilam swoje rece na jego ramionach. Kiedy wydostalismy sie z uscisku, otworzylam mu drzwi i wyszedl. Usiadlam na kanapie i uslyszalam dzwiek zapalanego silnika. Przymknelam oczy i mimowolnie sie usmiechnelam.
OCZAMI JUSTINA
Wrocilem do domu i napisalem smsa do Seleny, proszac, zebysmy sie spotkali. Odpisala, ze to bardzo dobry pomysl. Postanowilismy, ze to ja pojade do niej. O 14 bylem juz pod jej domem. Wzialem gleboki wdech i wysiadlem z samochodu. Zadzwonilem do drzwi. Po chwili ukazala sie w nich Selena. Wygladala tak, jakby miala gdzies wyjsc. W koktajlowej sukience wygladala naprawde pociagajaco. Oblizalem wargi i postanowilem wziac sie w garsc. Pocalowala mnie w policzek i wszedlem do domu. Zaproponowala mi szklanke wody. Odmowilem.
-Mam ci cos do powiedzenia.- powiedzialem.
-Ja tez. Chcialabym zaczac.- odparla zupelnie mnie tym zaskakujac. Skinalem glowa na znak, ze moze zaczynac. Bawiac sie rogiem obrusa wyznala:
-Mam kogos. Od pewnego czasu spotykamy sie i...mysle, ze to jego kocham.
Otworzylem szeroko usta i zaczalem sie smiac. Dziewczyna spojrzala na mnie jak na kosmite. Uspokoilem sie i powiedzialem:
-Przepraszam. To co ja chcialem ci powiedziec to to, ze Ellie juz wszystko pamieta i ze to z nia chce byc.
Rozesmiala sie.
 -Wiec oboje nie mamy problemy, uff.- odetchnela z ulga. Usmiech nie schodzil mi z twarzy, gdy zapytalem:
-Kim jest ten szczesciarz?
Zarumienila sie i odpowiedziala:
-Felix.
To mnie zdenerwowalo. I to porzadnie. Ten frajer nie tylko mial czelnosc odbic mi moja dziewczyne, ale tez (co wazniejsze) oszukiwac El.
-Zmienmy temat.- wymamrotalem- Kiedy oglosimy fanom nasze rozstanie?
-Wydaje mi sie, ze jak najszybciej. Ostatnio zostalismy przylapani przez paparazzi.
-Jak to zrobimy?
-Wydaje mi sie, ze przez Instagrama. Nakrecmy film.
Pokiwalem glowa na znak, ze to dobry pomysl i wyjalem iPhona. Zalogowalem sie i wlaczylem opcje nagrywania.
-Hej kochani. Selena i ja chcemy wam oglosic, ze Jeleny juz nie ma.
-Chcielismy, zebyscie to wy dowiedzieli sie o tym pierwsi.
-Rozstalismy sie w przyjazni.
Usmiechnelismy sie szczerze do kamery i wylaczylismy filmik.
-Musze leciec. Naprawde ciesze sie, ze tak wyszlo. W koncu laczy nas przyjazn i zadne z nas nie cierpi.- powiedziala Selena. Rozesmialismy sie. Na pozegnanie przytulilismy sie i kazde pojechalo w swoja strone.
OCZAMI ELLIE
Dzis zdjecia skonczyly sie wczesniej niz zazwyczaj. Przebralam sie i pojechalam do domu. Kiedy stanelam na podjezdzie, uslyszalam wibracje telefonu. Wyjelam go z torby i odczytalam wiadomosc od Justina: "Mam newsa, El.". Usmiechnelam sie do siebie i weszlam do domu po drodze piszac odpowiedz: "Dawaj.". Kilka sekund pozniej przeczytalam: "Przyjedz do mnie.". Nie zastanawiajac sie dlugo wrocilam do samochodu. Jadac do domu Jusa wjechalam do McDonalda i kupilam nam cos do jedzenia. Kilkanascie minut pozniej bylam juz w objeciach mojego chlopaka. Zjedlismy i dopiero wtedy powiedzial mi "newsa". Nie moglam w to uwierzyc. Jak ten dupek mogl sie tak zachowac? Zastanawialam sie jak sie zemscic:
-Najlepszym rozwiazaniem byloby, gdybym powiedziala Jeffersonowi o naszym romansie. Wiesz Felix jest jego siostrzencem.
-El, daj spokoj.
Spojrzalam na niego niemal z niedowierzaniem.
-Przyjaznie sie z Selena, wiec nie chce jej szkodzic.
-Po tym wszystkim jeszcze sie z nia przyjaznisz?- zapytalam z gorycza.
-Tak wlasciwie to po czesci tez moja wina.
Spuscilam glowe i poczulam, ze lapie mnie za reke i lekko sciska.
-Jestesmy szczesliwi, skarbie. Mozesz tego nie psuc?
W tym momencie przesadzil.
-Slucham?
-Kochanie, wyluzuj. Nie badz zazdrosna o nia. To bez sensu. Teraz to juz naprawde koniec. Nie bedzie juz drugich szans. Jestesmi szczesliwi, po tym wszystkim.
Jego pozytywna energia zastapila moja zlosc. Rozesmialam sie, a po chwili czulam jak mnie podnosi i obkreca nas wokolo. Ten moment byl piekny. Mlodzi, szczesliwi. Wyszlismy na zewnatrz i zanim sie zorientowalam, bylam juz cala mokra.
-Justin!- krzyknelam, kiedy sie wynurzylam.
-Slucham, kochanie?
Moj chlopak stal sobie na brzegu z niewinna mina. Podplynelam do niego i wciagnelam do wody. Bylo goraco, wiec postanowilam plywac w samej bieliznie. Zdjelam niepotrzebne ubrania i obserwowalam, jak Justin oblizuje usta, a nastepnie zdejmuje koszulke. Bawilismy sie w wodzie, gdy uslyszalam okropny halas. Spojrzalam w niebo i zorientowalam sie, ze centralnie nad nami lata helikopter.
-Paparazzi.- uslyszalam zdenerwowany glos Jusa. Szybko wplynelismy na zadaszona czesc basenu i weszlismy do domu. Powaga calej tej sytuacji zaczela mnie rozsmieszac. Spojrzalam na chlopaka, ktory z powazna mina spojrzal na mnie. Parsknelam smiechem i juz po chwili smialismy sie razem zupelnie jak przed wypadkiem.
-------
-Wychodze za Roberta!- slyszalam w sluchawce telefonu podekscytowana Liz. Oniemialam i wydukalam:
-Co robisz?
-Bierzemy slub!
Przymknelam oczy i spokojnie powiedzialam:
-Jezeli to jakis zart to lepiej...
-To nie jest zart! Pobieramy sie w maju!- przerwala mi. Pomasowalam skronie i zapytalam: -Jestes pewna, ze Robert jest osoba, z ktora chcesz spedzic reszte zycia?
-Tak.- powiedziala juz nieco uspokojona.-  Kochamy sie.
-No to opowiadaj.- ulozylam sie wygodniej na lezaku.
-To bylo doslownie przed chwila. Jestesmy teraz w palacu rodziny Roba w New Hampton. Przyjechalismy jakies trzy dni temu.
-Co tam, skarbie?- uslyszalam glos Jusa. Uciszylam go i dalej sluchalam opowiesci:
-Kiedy bylismy na najwyzszej wiezy on ukleknal i powiedzial "Jestes najwspanialsza osoba, jaka poznalem. Jestes moim calym swiatem, Elizabeth, wyjdziesz za mnie?". Wiesz, ze zazwyczaj jestem zrownowazona i spokojna, ale to doprowadzilo mnie do placzu. Ellie, nawet nie wyobrazasz sobie, jaka jestem szczesliwa.
-Nie sadzisz, ze jestes troche za mloda?
-Moze troszeczke. Ale go kocham, a w tym wypadku wiek nie gra zadnej roli.
Spojrzalam na Justina, ktory lezal obok mnie.
-W kazdym razie... Chce, zebys byla moja druhna!
-Ojej, Liz, dziekuje! To super. Musimy wybrac suknie. Macie juz miejsce?- moje podejscie do sprawy zupelnie sie zmienilo.
-Rob nie wyobraza sobie miejsca innego niz palac, w ktorym wlasnie sie znajdujemy. Musze przyznac, ze robi spore wrazenie..
-Wiec miejsce juz wybrane.
Nagle cos sobie przypomnialam:
-Rodzice juz wiedza?
Lizzy spokojnie odparla:
-Oczywiscie. Robert rozmawial z nimi przed wszystkim.
-Kim beda pozostale druhny?
-Anne, Jessica, Jen, Lara i Tess. Oczywiscie ty bedziesz stala na poczatku.
Zmarszczylam brwi i zapytalam:
-Tess?
-No tak.- przyznala ze skrucha.
-Dlaczego ona?
-Jest dla mnie wazna. Wiesz przeciez, ze zanim to wszystko sie stalo, bylysmy nierozlaczne.
-Wlasnie, zanim TO sie stalo.
-El, daj spokoj. To bylo tak dawno temu...
-Niewazne. To twoj dzien, skarbie. Ty masz byc szczesliwa.
-Dziekuje. Powinnysmy zaczac przygotowania. Kiedy bedziesz w Londynie? Przygryzlam kciuka i powiedzialam:
-Za dwa tygodnie. Jest 3 grudnia. 17 powinnam byc na miejscu. Przyjezdzam do rodzicow na swieta.
-Z Justinem?
-Tak naprawde jeszcze tego nie ustalalismy. Wiesz, tak naprawde "jestesmy" ze soba od wczoraj.
-Rozumiem. Nawet nie wiesz jak sie ciesze, ze wszystko pamietasz.
-Uwierz, ze ja tez. On jest taaaki slodki.
Spojrzalam na niego. Wiedzialam, ze slyszal cala rozmowe. Teraz to on spojrzal na mnie i usmiechnal sie slodko.
-Podejrzewam. Musze juz konczyc, Ellie. Wiesz, uroczysta kolacja. Rodzice Roba sa bardzo tradycyjni.
-Oczywiscie. Na razie, Liz.
Rozlaczylam sie i powiedzialam:
-Dzwonila Liz.
-Domyslilem sie.- znowu ten cudowny usmiech.
-Bierze slub z Robertem.- kontynuowalam.
Chlopak spojrzal na mnie z niedowierzaniem.
-Jestem jej druhna. Bardzo sie ciesze i w ogole, ale tez troche obawiam. Ona ma tylko osiemnascie lat. On ma dwadziescia. Zastanawiam sie, czy sa tego pewni.- upilam lyk martini.
-Ellie, nie martw sie. Gdyby Rob jej nie kochal, nie oswiadczylby sie jej. Co do niej... Moze dzialala pod wplywem emocji. Chociaz z tego co wiem, sa ze soba od bardzo dawna...
-Tak, masz racje.- postanowilam popatrzec na to z innej strony- Slub ma odbyc sie w palacu. Rodzina Roberta ma pochodzenie szlacheckie.
-Wow.
-Tak wiec... Lecimy do Londynu w maju!- usmiechnelam sie do niego.
-Ja tez?
-No pewnie. Wszyscy musza zobaczyc mojego wspanialego faceta.- mowiac wszyscy mialam na mysli glownie Tess. Justin jakby czytajac w moich myslach zapytal:
-Kim jest ta Tess? Chyba jej nie lubisz. -To taka idiotka, ktora nie potrafi sie powstrzymac. Nie chce o niej rozmawiac.
-Oczywiscie, kochanie. Uznajac temat za skonczony wrocilam do czytania ksiazki. Katem oka zauwazylam, ze Justin przysunal swoj lezak blizej i teraz wlepial swoje oczy we mnie. Postanowilam czytac dalej. Nagle poczulam jego rece muskajace moj brzuch. Ignorowalam go, chcac sprawdzic, jak daleko sie posunie, by zwrocic moja uwage. Widzac, ze jego dzialania sa bezcelowe, chlopak zaczal calowac moja szyje. Usmiechnelam sie i odlozylam ksiazke. Popatrzylam na niego i zlaczylam nasze usta w czulym pocalunku.
¬¬¬¬¬¬¬
Specjalnie dla Was- dlugi. Dziekuje za tyle wyswietlen i za to, ze przy mnie jestescie :) Kocham Was, naprawde. Strasznie wkrecilam sie w to opowiadanie, to wazna czesc mojego zycia :)
Kilka spraw:
1)Zrobilam porzadki w informowanych i tak z 49 osob, zostalo ponad 20. Smutne, prawda? Ale jestem pewna, ze czyta wiecej niz 20. Wyswietlenia nie klamia ;>
2)Jesli mozecie, promujcie opowiadanie.
3)Specjalnie nie podaje Wam wygladu bohaterow, zeby rozwinac Wasza wyobraznie, ale moze Wy chcielibyscie wiedziec, jak oni wygladaja? Wasza decyzja ;))
4)Zastanawiam sie nad pewnym tlumaczeniem, ale chce wiedziec, czy ktos bedzie czytal ;))  
Tak jak ostatnio,
20 komentarzy od roznych osob=nowy rozdzial
Kocham Was <3

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 33

Prawie caly poniedzialek spedzilam na planie filmowym skutecznie ignorujac Felixa. Okolo szostej wyszlam z budynku i udalam sie do centrum handlowego, gdzie umowilam sie z Ariana. Zaparkowalam na duzym parkingu i ruszylam w strone wejscia, gdy zza ogromnego filara wyskoczyl paparazzi. Pochylilam glowe i probowalam nie przejmowac sie nachalnym mezczyzna. Po prostu szybko szlam w kierunku umowionego miejsca. Kiedy zdalam sobie sprawe, ze dziennikarz nie odpusci, podeszlam do ochroniarza z prosba o pomoc. Uprzejmy sanitariusz wyprowadzil fotografa, za co bylam mu bardzo wdzieczna. Postanowilam zapomniec o tym niemilym incydencie. Szlam w kierunku butiku Chanel, gdy zobaczylam machajaca mi z daleka Ariane. Podbieglam do niej i przytulilam ja. Zgodnie stwierdzilysmy, zeby najpierw pojsc na mrozony jogurt. Kiedy juz bylysmy w Yogo World, usiadlysmy i spokojnie rozmawialysmy. O wszystkim i o niczym. W koncu temat zszedl na Justina.
-Nie powiem mu tego.- mowilam nabierajac jogurt na lyzeczke. Ari przewrocila oczami i przekonywala mnie, ze warto:
 -Znowu bedziecie najpiekniejsza para w showbiznesie. Oboje bedziecie szczesliwi. Popatrz na to z tej strony.- usmiechnela sie slodko.
-Bede musiala to porzadnie przemyslec.
-Znasz moje zdanie.- po tych slowach puscila mi oko i zapytala- Skonczylas juz? Pokiwalam glowa. Wyrzucilysmy papierowe kubeczki i weszlysmy do Top Shopu.
------
Dwie godziny pozniej rozstalysmy sie, a ja zmeczona pojechalam do domu, gdzie szybko zmylam makijaz, umylam sie i przebralam w pizame. Otworzylam lodowke w poszukiwaniu czegos do jedzenia. Kiedy juz przyrzadzilam sobie posilek, polozylam sie na kanapie i wlaczylam telewizor. Skakalam po kanalach, zeby znalezc moj ulubiony- E! . Akurat lecialy wiadomosci.
"Selena Gomez wyszla w srodku imprezy Justina Biebera. Co bylo powodem tego dramatycznego wyjscia? Moze byla to Ellie Rogers, takze na niej obecna?"- mowila reporterka. Parsknelam smiechem. Napisalam wiadomosc do Justina:
"W E! zastanawiaja sie co sklonilo Sel do wczesniejszego wyjscia z imprezy. Podobno ja jestem tym powodem.".
Po kilku minutach dostalam odpowiedz:
"Umm bardzo prawdopodobne :)".
Szybko odpisalam:
"Lol".
Na nastepna nie musialam dlugo czekac
"Spotkamy sie jutro?"
Musze przyznac, ze mnie zaskoczyl.
"Mam zdjecia."
"O 20? Krotki spacerek nie zaszkodzi :)"
"A co jesli nie mam ochoty?"
"Wtedy bede bardzo smutny."
"Przemysle to."
Odlozylam telefon i przypomnialam sobie o rozmowie z Ariana, w ktorej powiedziala mi, ze dzis powinien ukazac sie nowy singiel Justina. Otworzylam laptopa i na YouTubie weszlam na kanal Jusa. Rzeczywiscie, byla tam piosenka pod tytulem "Wait a minute" dodana zaledwie godzine temu. Zmartwilam sie lekko tytulem. Postanowilam jej posluchac. Kliknelam ikonke odtwarzania i wsluchalam sie w miekki, zmyslowy glos mojego bylego chlopaka. Tekst mowil o chlopaku, ktory czekal na dziewczyne, w ktorej byl zakochany. "Mowisz mi, ze to nie ma sensu, ale ja sie nie poddam."
"Czekam na ciebie. Na zawsze."
"Pomimo tego calego bolu, nie odpuszcze. Jestes tego warta."
Te slowa brzmialy mi w glowie, kiedy piosenka skonczyla sie. Bylam w szoku. Przestraszylam sie na dzwiek wiadomosci. Otworzylam ja i przeczytalam cos, co wprawilo mnie w jeszcze wieksze oslupienie:
"Podoba ci sie?"
Teraz przerazilam sie nie na zarty. Po chwili telefon ponownie zawibrowal.
"Wyjdz na balkon."- przeczytalam i wykonalam polecenie. Tam, zobaczylam usmiechnietego od ucha do ucha Justina.
-Co ty tu robisz?- krzyknelam.
-Wpuscisz mnie? Pokiwalam glowa i otworzylam mu drzwi wejsciowe.
-Niezle mnie przestraszyles.- przyznalam. Chlopak usmiechnal sie lobuzersko i zmierzyl wzrokiem moje krotkie szorty i neonowy top. Zarumienilam sie, co wywolalo jeszcze wieksza radosc na jego twarzy.
- A tak wlasciwie, to co ty tu robisz?
-Musialem cie zobaczyc.
Zaproponowalam mu, zebysmy usiedli na kanapie. Widzialam, ze w drodze do niej rzuca mi ukradkowe spojrzenia. Kiedy usiedlismy, spuscilam glowe i odwazylam sie zapytac:
-"Wait a minute" jest o nas?
Przygryzl warge i pokiwal glowa. Spojrzal mi w oczy i powiedzial:
-Ellie, wiem, ze juz wszystko pamietasz. Widze sposob, w jaki na mnie patrzysz. W twoich ruchach nie ma juz tej obojetnosci. Czuje, jak drzysz, gdy cie dotykam.- tu musnal moje nagie ramie, aby potwierdzic prawdziwosc swoich slow. Kontynuowal:
-Mozemy byc razem. Czekalem na ciebie bardzo dlugo. Cierpialem. To naprawde bolalo, wiesz? A kiedy zobaczylem cie z tym frajerem...- mimowolnie zacisnal rece w piesci- To, jak cie dotykal, jak na ciebie patrzyl. Ostatnie slowa niemal wycedzil:
-I ten triumf na jego twarzy, kiedy cie obejmowal. Widzialem sposob w jaki na niego patrzylas.- spuscil glowe- Poniewaz w taki sam sposob patrzylas na mnie.
Poczulam, ze lzy splywaja mi po policzkach. Spojrzelismy sobie w oczy i milczelismy. Nie chcialam zaprzeczac. Oboje wiedzielismy, ze to bezcelowe. Justin przytulil mnie mocno, a ja wtulilam sie w niego moczac jego koszulke. Oderwalismy sie od siebie i zlaczylismy nasze usta w czulym pocalunku. Wlasnie tego mi brakowalo. Moglam poczuc nasza milosc. Kiedy skonczylismy, oparlam swoje czolo o jego i uslyszalam:
-Kocham cie, El.
-Kocham cie, Jus.
Justin polozyl sie, a ja oparlam o niego. Odwrocilam sie do niego przodem. Palcami muskalam lekko jego policzek, pragnac przypomniec sobie jego ksztalt. On gladzil lekko moje wlosy i patrzyl na mnie z czuloscia. Lezelismy tak rozmawiajac o wszystkim i nadrabialismy czas, ktory nam zabrano, wydawalo sie godzinami, kiedy postanowilam zadac trudne pytanie:
-Co z Selena?
-Zrozumie. Porozmawiam z nia jutro.
-Zostaniesz ze mna?- spojrzalam na niego z usmiechem.
-Jasne, skarbie.
Wstalismy i przenieslismy sie do mojej sypialni. Polozylismy sie na moim lozku dokladnie tak samo jak wczesniej i powiedzialam:
-Dobranoc, Jus. Kocham cie.
-Spij slodko, ksiezniczko.
Pocalowal mnie w czolo i oddalam sie w ramiona Morfeusza.
OCZAMI JUSTINA
Patrzylem na nia, gdy spala. Byla taka slodka. Tak bardzo za nia tesknilem. W koncu jestesmy szczesliwi. Po tylu miesiacach cierpienia, znowu razem. Kochalem ja. Kochalem kazdy centymetr jej ciala. Po tym upadku na imprezie, jej zachowanie sie zmienilo. Spogladala na mnie ukradkiem, kiedy myslala, ze nie widze. Rozesmialem sie i pogladzilem ja po wlosach. Przez tych osiem miesiecy tyle rzeczy sie zmienilo... Jestem pewien, ze Selena mnie zrozumie. Byc moze nienawidzi, ale zrozumie. Ostatnio zaczalem zastanawiac sie nad jej wiernoscia. Miala coraz mniej czasu, jednak nie grala w zadnym filmie. Urodzila sie Gracie, ale to i tak niewiele zmienia. Postanowilem teraz o niej nie myslec. Mialem Ellie i to ona byla dla mnie prawdziwym blogoslawienstwem.
~~~~~
Haha to zabawne jak bardzo chcecie nowy rozdzial xd dodalam go,ale mialo byc inaczej. Teraz jesli chcecie nowy rozdzial ma byc 20 komentarzy od 20 roznych osob ;D <3 Kocham Was bardzo. Piszcie szczerze co sadzicie. @lexioriginx <3
i pamietajcie
20 komentarzy od roznych osob=nowy rozdzial
SWAG <3

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 32

Obudzilam sie z okropnym bolem glowy. Rozejrzalam sie i szybko podnioslam, zdajac sobie sprawe, ze nie leze w swoim lozku. Przylozylam dlon do glowy, chcac wybadac zrodlo bolu. Z ulga stwierdzilam, ze nie jest rozcieta. Ostroznie wstalam z lozka i wyszlam przez duze machoniowe drzwi na korytarz. Stamtad zeszlam po schodach na dol. Wydawalo mi sie, ze znam skads to miejsce. Kiedy znalazlam sie  w salonie, zobaczylam spiacych ludzi. Weszlam do kuchni, gdzie zobaczylam, ze ktos siedzi przy duzym stole.
-Emm...- zaczelam, na co osoba sie odwrocila. To byl Justin. Cholera. W tamtym momencie przypomnialam sobie czesc wieczoru, w ktorej wszystko do mnie wrocilo. Chlopak usmiechnal sie.
-Dzien dobry, El. Jak sie spalo?
-Niezle.- przyznalam zgodnie z prawda, a nastepnie dodalam: -Ale strasznie boli mnie glowa.
Pokiwal glowa ze zrozumieniem i podszedl do lodowki, z ktorej wyjal mala butelke wody. Podal mi ja, a ja odkrecilam ja i wypilam niemal w jednym lyku. "Kac"- pomyslalam i zapytalam:
-To ty polozyles mnie w swoim lozku?
-Tak.- usmiechnal sie wyrozumiale. Po chwili do glowy przyszlo mi kolejne pytanie:
-Czy my...
Nie pozwolil mi dokonczyc:
-Nie. Odetchnelam z ulga i usiadlam przy stole.
-Zjesz cos?- uslyszalam po chwilli.
-Bardzo chetnie.- odparlam pogodnie.- Ale najpierw daj mi cos na glowe, prosze.
Justin podszedl do szafki i wyciagnal z niej lek przeciwbolowy, ktory mi podal. Wysunelam reke, aby go odebrac. Nasze rece musnely sie, a ja przypomnialam sobie, ze mialam to na co dzien. Przymknelam oczy, probujac sie uspokoic. Poczulam jego rece na moim ramieniu i w tym momencie juz wiedzialam, ze on wie. Musial wiedziec. Powoli otworzylam oczy i spojrzalam prosto w jego. Spuscilam wzrok i zmieszana polknelam tabletke. Chlopak obserwowal mnie przez caly czas, tak, ze w koncu spojrzalam na niego pytajaco. Wtedy to on spuscil wzrok i zachowywal sie tak, jakby nic sie nie wydarzylo. Z szafki wyjal patelnie i z usmiechem oznajmil:
-Zrobie ci nalesniki. Podobno sa dobre.
-Wiem.- powiedzialam. On uniosl brwi wysoko w gore i przygryzl warge, jakby pytal "skad?". Pospiesznie zaczelam wyjasniac, ze opowiadal mi o tym, jednak oboje wiedzielismy, ze to nieprawda. Chlopak wrocil do poprzedniej czynnosci. Kilka minut pozniej jadlam juz pyszne nalesniki, czego nie omieszkalam mu powiedziec. Nagle przypomnialam sobie cos.
-Gdzie jest Felix?- zapytalam podejrzliwie. Justin prychnal i powiedzial:
-Nie bylo go juz przed druga. Na twoim miejscu dalbym sobie z nim spokoj.
-Nie jestes na moim miejscu.- zauwazylam z gorycza. Piosenkarz zmarszczyl brwi i posprzatal po sniadaniu.
-Dlaczego ty nie jestes pijany?- zapytalam.
-Na moich imprezach wole byc trzezwy.- spojrzal na mnie, a po chwili zartobliwie dodal- Wiesz, zeby ratowac panny z opresji.
Uderzylam go w bok i oboje zaczelismy sie smiac. Czulam sie jak 8 miesiecy temu. Byla tylko jedna roznica. On juz nie czul do mnie tego samego.
-Panny?- prychnelam i dokonczylam- Selena nie bylaby z tego zadowolona.
Przewrocil oczami i sie usmiechnal. Chwile pozniej do kuchni wszedl Alfredo. Przywitalam sie z nim i pobieglam na gore. Bedac tam, z ulga stwierdzilam, ze moja torba lezy na stoliku nocnym kolo lozka. Postanowilam znalezc telefon. Kiedy to zrobilam, przesunelam reka po telefonie, aby go odblokowac i sprawdzic liste powiadomien. Mialam kilka nieodebranych wiadomosci od mamy i Liz. Wiadomosc od Felixa. Otworzylam ja i przeczytalam nastepujacy tekst: Wrocilem do domu wczesniej. Mam nadzieje, ze u ciebie wszystko ok. Prychnelam z pogarda i wrzucilam iPhone' a z powrotem do torebki. Ponownie zeszlam na dol, gdzie zobaczylam, ze coraz wiecej osob juz nie spalo. Dopiero wtedy poznalam niektorych z nich. Przywitalam sie z Louisem, a moze Larrym i zadalam Justinowi nurtujace mnie pytanie:
-Gdzie Selena?
-Musiala wyjsc. Wiesz, Gracie.
Pokiwalam ze zrozumieniem glowa. Obserwowalam jak grupa osob gra w twistera. Nie moglam znalezc sobie miejsca. Nudzilo mi sie. Wyjelam telefon i zaczelam pisac do Liz, gdy uslyszalam:
-Hej, ty jestes Ellie, prawda?
Podnioslam glowe i zobaczylam usmiechnieta dziewczyne.
-Tak.- odpowiedzialam uprzejmie.
-Ariana.- powiedziala i wyciagnela do mnie reke. Uscisnelam ja i zaproponowalam, zeby usiadla obok mnie.
-Widzialam "Her Diary". Bylas swietna.- Ariana pokiwala z uznaniem.
-Dzieki.- poslalam jej usmiech i doznalam olsnienia. Kolo mnie siedziala Ariana Grande.- A ty masz swietny glos.
Dziewczyna zarumienila sie i podziekowala.
-Skad znasz Justina?- zapytalam.
-Mamy tego samego managera. Tak jakos wyszlo. A ty?
-Poznalismy sie na jakims bankiecie. Pewnie wiesz, ze bylismy razem.
Pokiwala glowa.
-Slyszalam tez o twoim wypadku, bardzo mi przykro. To naprawde krzywdzace, nie pamietac tylu miesiecy... I kogos, kto byl dla ciebie tak wazny. Wiesz, przyjaznie sie z Justinem i przez ten caly czas on naprawde cierpial. Teraz jest z Selena, ale on caly czas cie kocha. Nie wiem po co ci to mowie, to i tak niczego nie zmieni.
Spuscilam glowe i postanowilam powiedziec Arianie, ze juz wszystko pamietam. Co prawda, znalam ja od dziesieciu minut, jednak wzbudzila we mnie zaufanie, mowiac mi o tym wszystkim.
-Widzisz... Wczoraj, kiedy tanczylam z Justinem, potknelam sie i przewrocilam. Chyba nawet uderzylam sie w glowe i... Wszystko sobie przypomnialam. Wszystko do mnie wrocilo.- zaczerpnelam powietrza i kontynuowalam:
-Ale teraz on jest z Selena. I chyba ja kocha. Wczoraj prawie mu powiedzialam... Dzis tez bylam o krok od wyjawienia prawdy. Nie wiem co mam robic.
Ariana spojrzala na mnie przenikliwie i przytulila mnie. Tego wlasnie potrzebowalam. Kiedy sie od siebie oddalilysmy, powiedziala:
-Mysle, ze powinnas powiedziec mu prawde. On caly czas cie kocha.
-A Selena?
-Selena byla tylko pocieszeniem. Kiedys cos do niej czul, dopoki nie poznal ciebie. Dziewczyno, zmienilas jego zycie! Kiedy to wszystko sie stalo, chodzil smutny, nie nagrywal. Cale dnie przesiadywal przy pianinie i tworzyl. W poniedzialek ukazuje sie jego nowy singiel. Podejrzewam, ze jest dla ciebie.
Otworzylam szerzej oczy. To co mowila bylo dla mnie lekkim szokiem.
-Wow.
-Zaskoczylam cie?- przygryzla warge.
-Troszeczke.- rozesmialam sie nerwowo.
-Musisz mu to powiedziec. Byliscie taka slodka para.
-Jellie, tak?- oblizalam warge i usmiechnelam sie. Ari pokiwala glowa. Spojrzalam na zegarek. Wskazywal czwarta.
-Cholera, juz czwarta. Musze juz jechac.- poslalam dziewczynie przepraszajace spojrzenie.
-Jasne, dasz mi swoj numer?
Wymienilysmy sie numerami i zaczelam szukac Justina. Znalazlam go w salonie. Kiedy mnie zobaczyl, usmiechnal sie i zapytal:
-Co tam, El?
Poprawilam torbe na ramieniu i powiedzialam:
-Chcialam sie z toba pozegnac.
-Juz jedziesz?
-Tak.- przeszlismy do przedsionka, gdzie znalazlam w koncu swoje buty. Kiedy je zakladalam, zdalam sobie sprawe, ze dostalam je od Justina wtedy na lodzi. Spostrzeglam, ze patrzy na nie i sie usmiecha.
-Dzieki za wszystko.- spojrzalam mu w oczy. Po chwili chlopak przytulil mnie. Bynajmniej nie byl to przyjacielski uscisk. Wtulilam sie w niego zupelnie zapominajac o wszystkim, co nas otaczalo. Kiedy sie od siebie oderwalismy, chlopak musnal lekko moj policzek i otworzyl mi drzwi wejsciowe. Wyszlam przez nie i wsiadlam do auta. Tam przekrecilam kluczyk w stacyjce i ruszylam przed siebie z mysla, ze wszystko sie ulozy.
¬¬¬¬¬¬¬¬
Jakie wrazenia po 32 rozdziale?;3 Mam nadzieje, ze Wam sie spodobal ;D Teraz, kiedy mam rozdzialy juz napisane, moge uzyc lekkiego szantazu (wiem,zla ja XD). Tak wiec 20 komentarzy=nowy rozdzial ;33
Pozdrawiam <3