Translate

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 25

Obudzilam sie z nieprzyjemnym uczuciem, spowodowanym tesknota za moim chlopakiem. Pocieszajac sie, ze za kilka dni go zobacze, udalam sie do lazienki, gdzie wzielam dlugi prysznic. Nastepnie umalowalam sie i ubralam w jeansy i bluzke oversize w orientalne wzory, a chwile pozniej usmiechnieta zeszlam na sniadanie. To wspaniale uczucie znow byc w domu. Poczulam zapach smazonego bekonu, po czym poznalam, ze rodzice robia typowe angielskie sniadanie. W koncu czulam sie jak normalna dziewczyna, ktora bylam jeszcze pol roku temu. Uscisnelam mame i pocalowalam tate w policzek, a nastepnie zabralam sie za rozkladanie talerzy. Po jakims czasie usiedlismy razem do stolu i jedlismy. Opowiadalam im o podrozy i zapytalam, czy moge jechac z Justinem do Barcelony i Paryza. Zgodzili sie.
 -Co mamy dzis w planach?- chcialam wiedziec.
-Wywiad u Trixie May.- powiedzial tata i nabierajac fasole na lyzke, dodal- Pewnie bedzie cie pytac o zwiazek z Justinem. Chris rozmawial ze Scooterem i ustalili, ze najlepiej bedzie, jesli przez jakis czas utrzymacie sie w tajemnicy. Twoja mama i ja sie z tym zgadzmy. Bedziecie musieli sie ukrywac.
Jeknelam przypominajac sobie, jacy natarczywi sa paparazzi.
-No dobrze. O ktorej ten wywiad?
-O siedemnastej. Dwie godziny wczesniej jestes umowiona z Miranda i Katy.- mama wstala od stolu i z  iPhonem w reku weszla do salonu.
-Mamo?- zawolalam za nia.
Odwrocila sie i odparla:
-Tak, Ellie?
-Co mam powiedziec, jesli Trixie zapyta mnie gdzie bylam przez te dwa tygodnie?
Mama zamyslila sie i po krotkiej chwili stwierdzila:
-Powiedz, ze bylas u babci w Szkocji.
-Dzieki.- przeslalam jej calusa i wrocilam do jedzenia. -Co robiliscie jak mnie nie bylo?-zwrocilam sie do taty.
-Zajmowalismy sie firma. Wiesz, duzo pracy.- przewrocil oczami- Ciesze sie, ze dobrze sie bawilas. Smutno mi, gdy pomysle, ze za miesiac z powrotem wyjezdzasz do Stanow. Objelam go i posprzatalam ze stolu. Brudne naczynia wlozylam do zmywarki. Szybko pobieglam na gore i  wpadajac do pokoju, zaczelam pakowac torbe jednoczesnie dzwoniac do Liz. Po dwoch sygnalach odebrala:
-Witaj, skarbie. Juz w Londynie?
-Tak. Porywam cie na zakupy. Bede za pol godziny.
-Ok.
Rozlaczylam sie i zadzwonilam do kierowcy. Zapewnil, ze bedzie za 10 minut. Wychodzac z pokoju zalozylam trzynastocentymetrowe szpilki i niemalze w ostatniej chwili chwycilam skorzana kurtke. Bedac w kuchni, do lodowki przykleilam karteczke informujaca rodzicow, ze bede o dziewietnastej. Mialam zamiar jechac na zakupy z Liz, a potem od razu jechac do dziewczyn, aby przygotowac sie do wywiadu. Stamtad mialam udac sie do studia, gdzie mialam spotkac sie z Chrisem. Rodzicow mialo nie byc przy nagraniu. Usiadlam na blacie i napisalam smsa do Justina "Tesknie. Kocham Cie :)". Odpowiedz dostalam niemalze natychmiast: "Ja tez moja one less lonely girl". Usmiechnelam sie i wyszlam z domu. Zdziwilam sie, gdy zobaczylam Elliners pod moich domem. Dziwne, ze wczesniej ich nie slyszalam. Usmiechnelam sie cieplo i podeszlam do nich. Zrobilam kilka zdjec, podpisalam kilka plakatow i wsiadlam do samochodu. Podalam kierowcy adres Lizzy. Po okolo dziesieciu minutach dojechalismy do domu. Wysiadlam z samochodu i popedzilam (tak szybko, jak pozwalaly mi na to moje buty) do drzwi wejsciowych. Bez chwili wahania otworzylam je i ujrzalam moja przyjaciolke siedzaca na krzesle w jadalni. Kiedy mnie zobaczyla, zerwala sie i juz po chwili zlaczone bylysmy w uscisku. Tak bardzo mi jej brakowalo. Wsiadlysmy do samochodu i udalysmy sie na Oxford Street. Tam weszlysmy do butiku Prady. Kupilysmy kilka torebek i udalysmy sie na mrozony jogurt. Kiedy usiadlysmy przy stoliku, opowiedzialam jej wszystko. Nie mogla w to uwierzyc. Wiedzialam, tez, ze nie jest jej latwo sluchac, ze jej ukochany idol sie zakochal. I to w jej najlepszej przyjaciolce. Pomimo szerokiego usmiechu na twarzy, w jej oczach widzialam ledwie dostrzegalny smutek. Objelam ja i powiedzialam:
-Liz, boze przepraszam. Nie zdawalam sobie sprawy, ze jest ci tak ciezko.- spuscilam glowe.
-Och, El, przestan. Ciesze sie twoim szczesciem. To boli, ale przestanie. Mam przeciez Roberta.- scisnela moja reke.
Robert byl jej chlopakiem. Troszczyl sie o nia i kochal, a co najwazniejsze, wiedzial, ze kocha tez Justina. Przez jakis czas byl zazdrosny, ze Liz mowi o Justinie niemalze przez caly czas, jednak zaakceptowal to.
-A jak wam sie uklada?
Przygryzla plastikowa lyzeczke i z usmiechem odparla:
-Bardzo dobrze. Jest taki kochany... Musimy sie spotkac razem. Moze w piatek?
-Niestety nie moge. W piatek lece do Barcelony. Wiesz, do Justina.-  usmiechnelam sie niesmialo. Ona spuscila wzrok i zaproponowala:
-W takim razie za tydzien w sobote. Robert urzadza impreze.
-Z checia wpadne.
Kiedy skonczylysmy jesc, wrzucilysmy papierowe miseczki do kosza i wyszlysmy z kawiarnii. Moim oczom ukazal sie tlum paparazzi. Nie chcialam, zeby psuli mi ten dzien, wiec zapozowalam do kilku zdjec, majac nadzieje, ze w ten sposob mnie zostawia. Niestety oni chcieli wiecej. Krzyczeli do mnie. Probowalysmy przecisnac sie przez tlum, ale na prozno. Wrocilysmy wiec z powrotem do kawiarnii. Wyjelam telefon i zadzwonilam do ochroniarzy. Po kilku minutach w eskorcie 6 duzych mezczyzn wsiadalysmy do samochodu. Spojrzalam na Liz. Byla widocznie zszokowana i przerazona. Popatrzylam jej w oczy i powiedzialam:
-Witaj w moim swiecie
-------
Wchodzilam do studia tylnym wyjsciem, aby uniknac paparazzi. Bylam ubrana w obcisla czarna sukienke,  gdzieniegdzie wyszywana koronka. Kreacja siegala mi do polowy uda. Na stopach mialam jedenastocentymetrowe szpilki. Pofalowane wlosy upiete mialam w luzna kitke. Przywitalam sie z Trixie. Byla to najwyzej czterdziestoletnia, zadbana kobieta, sprawiajaca wrazenie serdecznej i milej. Porozmawialam z Chrisem. Doradzil mi, abym grala, ze nie jestem z Justinem. Pokiwalam glowa i slyszac zapowiedz dziennikarki, rownym krokiem weszlam na scene. Powitaly mnie brawa publicznosci. Objelam Trixie i usiadlysmy.
-Na wstepie chcialabym ci bardzo podziekowac. Wiem, ze jestes zajeta i to, ze zjawilas sie w moim programie naprawde jest dla mnie duzym wyroznieniem.
Usmiechnelam sie i odparlam:
-To ja dziekuje za zaproszenie.
Kobieta zmienila pozycje i powiedziala:
-Wielu znanym i cenionym recenzentom wrecz brakuje slow, aby opisac twoj talent. Dziewczyno, masz siedemnascie lat, a rezyserzy walcza o twoj udzial w ich filmach! Zarumienilam sie i podziekowalam, a ona kontynuowala:
 -Takze projektanci mody nie oszczedzaja pochlebych slow na twoj temat. Niemalze wszedzie, gdzie sie pokazesz, wygladasz zjawiskowo.
Rozesmialam sie i powiedzialam:
-Naprawde milo mi to slyszec.
-Slyszalam, ze masz dobry konakt z fanami. To prawda?
-O tak. Uwielbiam ich. To wlasnie oni mnie motywuja i sprawiaja, ze sie usmiecham. Sa niesamowici. Kiedy tak stoja przed hotelem, w ktorym mieszkam czy pod moim domem, przypominaja mnie, jeszcze kilka miesiecy temu. Jestem zywym dowodem na to, ze marzenia sie spelniaja.
-Jestes urocza. A teraz chcialabym zagrac z toba w gre, w ktora gram z kazdym moim gosciem. Nazywa sie "Prawda czy plotka". Zasady sa proste. Ja czytam zdanie, a ty mowisz, czy to prawda czy plotka. Gotowa?
-Zaczynajmy.- zatarlam rece, przygotowujac sie na pierwsze zdanie:
-Pierwsza role dostalas w wieku dwunastu lat.
-Prawda.
-Jestes wegetarianka.
-Plotka. Uwielbiam mieso.
-Po premierze bylas z Justinem Bieberem w kawiarnii.
Przewrocilam oczami i powiedzialam:
-Prawda.
-Jestes w zwiazku z Justinem.
Bez cienia wahania odparlam, ze to plotka. Trixie skomentowala:
-Szkoda. Jestescie dla siebie stworzeni.
Zwrocilam swoj wzrok ku gorze i westchnelam. Dziennikarka kontynuowala wywiad. Rozmawialysmy o wsparciu rodziny, moich planach, az w koncu pozegnalam sie z kobieta. Wyszlam ze studia i razem z Chrisem wsiadlam do samochodu. On pochwalil mnie i zapytal, jak bylo na wyspie. Opowiedzialam mu wszystko, a kiedy zatrzymalismy sie pod moim domem zapytalam, czy moge jechac z Justinem do Barcelony i Paryza.
-Ellie, macie sie ukrywac. Kiedy pojawicie sie tam razem, wszystko wyjdzie na jaw.- mowil. -Mozemy sie ukrywac. Chris, no weeez...- spojrzalam na niego smutnymi oczami.
-No dobrze. Pogadamy o tym jutro. Pamietaj o jutrzejszej sesji zdjeciowej dla Alexandra. O jedenastej badz gotowa. Nie maluj sie. Obawiam sie, ze sesja moze potrwac do wieczora.
-Ok. Dobra, ja lece papa.
Usciskalam go i pobieglam do domu. Przywitalam sie z rodzicami i zmeczona udalam sie do mojego pokoju. Spojrzalam na zegar. Dochodzila siodma. Postanowilam zadzwonic do Justina. Po kilku sygnalach odebral i ujrzalam go usmiechnietego na ekranie mojego telefonu.
-Hej, skarbie. Pieknie wygladasz.- usmiechnal sie z uznaniem.
-Hej, Jus. Dzieki.
-Co dzis robilas?
-Bylam z Liz na zakupach, a pozniej mialam wywiad. Znowu pytali mnie o nas.
-Musisz byc zmeczona. Ja za godzine mam koncert.
-Stresujesz sie?
-Juz nie.- odwrocil sie, bo ktos go wolal. Odkrzyknal cos, a nastepie powiedzial:
-Musze juz isc, ksiezniczko. Kocham cie.
-Kocham cie. Powodzenia.
Pocalowalam ekran telefonu i sie rozlaczylam.
¬¬¬¬¬
Malo Jellie moments :( Pomimo tego, mam nadzieje, ze Wam sie spodobal. Twitter:18alexis64.Ask:Olaolaxx . Wyrazajcie swoje opinie i jesli mozecie- reklamujcie tego bloga. Zalezy mi na nowych czytelnikach. Dziekuje, ze wciaz to czytacie. Kocham Was <3

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle cudowny <3 Nie mogę się doczekać kolejnego @Dreamer5512 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny rozdział ! <3 czekam nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, na serio umiesz pisać. Brak polskich znaków trochę rzuca się w oczy, ale i tak jest wspaniale. Czekam nn :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak zawsze cudny *_* czekam na następny ! @szustynkaAa

    OdpowiedzUsuń
  5. dawaj dawaj następny < 3 prooooszę :***
    jest meeeeega jak zwykle ;*

    OdpowiedzUsuń