Translate

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 37

-Ellie!- uslyszalam glosne wolanie Justina. Przetarlam oczy, wstalam z lozka i szybko zbieglam ze schodow.
-Co sie s...
Nie dokonczylam, gdy zobaczylam, kto siedzi na kanapie.
-Dzien dobry, coreczko.- uslyszalam wesoly glos mojej mamy. Podeszlam do kanapy i przywitalam sie z rodzicami. Spojrzalam na polnagiego Justina, a nastepnie na tate, ktory mierzyl go zdenerwowanym spojrzeniem. Niezreczna cisze przerwala mama:
-Kochanie, jest cos, o czym chcesz nam powiedziec?
Zarumienilam sie i podeszlam do chlopaka. Ten oplotl ramieniem moja talie.
-Juz pamietam Justina.- usmiechnelam sie. Rodzice popatrzyli na mnie z niedowierzaniem. Oblizalam wargi, spojrzalam w gore, by napotkac zachecajace spojrzenie Justina. Kontynuowalam:
-I... Jestesmy razem.- zachichotalam.
-Domyslilismy sie.- powiedziala mama. Tata juz nie wytrzymal:
-Ellie, ja wszystko rozumiem, ale... Co robi polnagi Justin w twoim domu?
Zarumienilam sie i odparlam:
-Odebral mnie ze szpitala i poprosilam go, zeby ze mna zostal.
Na twarzach rodzicow malowala sie ulga. Usiedlismy z Justinem na kanapie obok. Splotlam nasze dlonie i zapytalam:
-Jak wam minal lot?
-Bez problemow.- odpowiedziala mama ze slabym usmiechem. Pokiwalam glowa. Spojrzalam na mojego chlopaka, ktory teraz wpatrywal sie w podloge. Cala powaga tej sytuacji zaczynala mnie juz bawic, wiec powiedzialam:
-Och, przestancie sie tak zachowywac.
Cala trojka rozesmiala sie, a po chwili mama wrocila do bycia troskliwa mama, gdy polozyla mi reke na kolanie i zapytala:
-Jak sie czujesz, skarbie?
Przewrocilam oczami i odparlam:
-Czuje sie swietnie. Zupelnie nie rozumiem, czym wy sie tak przejmujecie.
-Wiesz, omdlenia w twoim wieku nie sa typowe i... My z tata zastanawialismy sie czy moze...
Zaczerpnelam powietrza i szybko zapewnilam:
-Nie, mamo. Nie! Nie jestem w ciazy.- spojrzalam na nia. Odetchnela z ulga. Oparlam sie o Justina, a ten objal mnie swoim ramieniem. Obserwowalam reakcje rodzicow na ten czuly gest. Mama patrzyla na mnie ze wzruszeniem w oczach, a tata usmiechal sie uspokojony. Odwrocilam sie do chlopaka, by ujrzec jego rozpromieniona twarz. Scisnal lekko moja reke. Po chwili odezwalam sie:
-Napijecie sie czegos?
Mama szybko podniosla sie i powiedziala:
-Tak, ale sami sobie zrobimy. Wy idzcie sie naszykowac. Sniadanie bedzie za 20 minut. Poslala mi cieply usmiech. Pokiwalam glowa i wstalam, tym samym  zmuszajac Justina do wstania. Pobieglismy na gore, a nastepnie weszlismy do sypialni, gdzie rzucilam sie na lozko i zaczelam smiac. Poczulam, ze materac ugina sie pod ciezarem drugiej osoby. Otworzylam oczy, by zatopic je w duzych oczach mojego chlopaka. On polozyl rece na mojej talii i jednym zrecznym ruchem przyciagnal mnie do siebie, tak, ze teraz lezalam z twarza kilka centymetrow od jego. Przyblizylam sie i schowalam twarz w zaglebieniu jego szyi. Lezelismy tak przez kilka minut, rozmawiajac o niezrecznosci sytuacji, ktora miala miejsce jakis czas temu, gdy odsunelam sie od niego i powiedzialam:
-Ide sie kapac.
Justin zrobil smutna mine, na co niemalze sie rozplynelam. Przymknelam oczy, wzielam gleboki wdech i powtorzylam:
-Ide sie kapac.
Chlopak zamruczal i tracil nosem moja szyje. Spojrzalam w gore z usmiechem i lekko go od siebie odepchnelam. Ten popatrzyl na mnie i zmarszczyl brwi. Cmoknelam go w policzek i pobieglam do lazienki.
--------
Czterdziesci minut pozniej wyszlam z lazienki i widzac puste lozko, zbieglam po schodach na dol. Tam poczulam zapach smazonego bekonu, co przywodzilo mi na mysl dom. Usmiechnieta weszlam do kuchni, gdzie zobaczylam krzatajaca sie przy kuchence mame, rozkladajacego talerze tate i nalewajacego sok do szklanek Justina. Usiadlam przy stole i powiedzialam:
-Czuje sie tu niepotrzebna.
Na te slowa wszyscy odwrocili sie w moja strone, a mama odpowiedziala:
-Mialas odpoczywac.
-Zrobienie sniadania chyba nie jest zbyt meczace.- odparlam biorac do ust kawalek marchewki. Nikt mi nie odpowiedzial, wiec postanowilam pojsc do salonu. Bedac tam, rozlozylam sie wygodnie na kanapie i wlaczylam E!. Gdy na ekranie zobaczylam Justina, zwiekszylam glosnosc.
-Justin Bieber jest ostatnio coraz czesciej widywany z Ariana Grande.
Rozesmialam sie i przelaczylam kanal, gdy mama oznajmila mi, ze sniadanie juz gotowe. Ponownie usiadlam przy stole, kolo Justina i zaczelismy jesc. Wszyscy, poza chlopakiem. Spojrzalam na niego i lekko sie usmiechnelam, a po chwili wytlumaczylam mu co z czym sie je. Zupelnie zapomnialam, ze nawet bedac w Londynie prawdopodobnie nie jadl typowego angielskiego sniadania. Rozkoszowalam sie pysznym bekonem, gdy uslyszalam glos Justina:
-Niestety musze juz isc.- podniosl sie i wlozyl talerz do zmywarki, a po chwili pocalowal mnie w glowe i zwrocil sie do moich rodzicow:
-Bardzo dziekuje za pyszne sniadanie.
-Nie ma sprawy, Justin.- odpowiedziala mama, a po chwili dodala- Przyjedziesz do nas jeszcze dzisiaj?
-No nie wiem... To zalezy o ktorej skoncze nagranie...- lekko sie zmieszal. Pozegnal sie z rodzicami i wyszedl. Po chwili zostalam zasypana tysiacem pytan:
-Lekarz przepisal ci jakies leki?
-Slyszalas, ze Liz wychodzi za Roberta?
-Kiedy zamierzacie oglosic swiatu, ze jestescie razem?
-Mamo!Tato!- wykrzyknelam zirytowana i zaczelam odpowiadac na zadane mi pytania:
-Tak, dostalam leki, za chwile je wezme. Oczywiscie, ze slyszalam. Bylam najprawdopodobniej pierwsza osoba, ktorej powiedziala.- powiedzialam dumna. Postanowilam zignorowac ostatnie pytanie.
-I co o tym sadzisz?- zapytala mama wkladajac naczynia do zmywarki. Podalam jej ostatni talerz i odpowiedzialam:
-Mysle, ze jest za mloda. Zastanawiam sie, czy to przemyslala... Mogla dzialac pod wplywem chwili.- zmarszczylam brwi.
-Moze masz racje. Dziwie sie, ze Tom i Lucy jej na to pozwolili.
Ozywiona na dzwiek imion rodzicow Liz postanowilam dowiedziec sie co u nich. Mama powiedziala,  ze wszystko w porzadku i troche za mna tesknia. Usmiechnelam sie szczerze i kiedy posprzatalysmy kuchnie, wszyscy usiedlismy na kanapach w salonie.
-Jak ci sie podoba cala ta slawa, kochanie?
-Ogolnie jest ok. Bardzo kocham moich fanow, ale to, ze paparazzi sledza kazdy moj ruch nie jest juz tak mile.
-A co z Justinem?
-Podejrzewam, ze juz wiedza, ze z nim jestem. Juz sie tym nie przejmuje. Tak naprawde jeszcze nie rozmawialam z nim jak, gdzie i kiedy wszystkim powiemy, ale myslalam o pojsciu razem na jakas gale. Swietna okazja bedzie gala Vanity Fair w styczniu.
Mama pokiwala glowa, a tata powiedzial:
-Ciesze sie, ze jestescie szczesliwi... Widze, jak cie traktuje. To piekne, ze tak sie toba opiekuje.
Usmiechnelam sie i uslyszalam dzwiek telefonu. Weszlam na gore, a nastepnie do sypialni. Zlokalizowalam telefon i spojrzalam na wyswietlacz, zeby dowiedziec sie, ze dzwoni Chris. Odebralam i uslyszalam podekscytowany glos mojego managera:
-Ellie! Nie uwierzysz!
-Spokojnie, co sie stalo?
-Jestes nominowana w kategorii 'Najlepsza aktorka'. Ellie! Wiesz co to znaczy?! Masz szanse, zeby wygrac Oscara!
¬¬¬¬¬¬
Na poczatku chce Wam powiedziec jedno:PRZEPRASZAM. Wiem, ze 20 komentarzy pojawilo sie juz dawno temu, ale zupelnie nie mam weny... Rozdzial nie jest do konca taki, jaki chcialam, zeby byl. Mam nadzieje, ze pomimo tego Wam sie spodoba :)) Na razie nie podaje Wam linkow do kont naszych bohaterow, bo nastapily pewne komplikacje. Nie wiem, kiedy bedzie nastepny rozdzial, ale mam nadzieje, ze szybko. Nadal chce, zebyscie dawali mi znac so sadzicie o opowiadaniu i prosze Was o promowanie go :)